Zanim się rozpoczął nad stadionem w Brudzowicach wyszło słońce i zastanawiałem się dla kogo zaświeci jaśniej, jak się potem okazało zaświeciło ono dla gospodarzy... Już w 3 minucie Niwy wyszły na prowadzenie po strzale Kamila Szydłowskiego, który precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Zachariasza. Goście rzucili się do odrabiania strat i udało im się odrobić straty z nawiązką. W 19 minucie Piotr Sierczyński z bliska pokonał Ciszewskiego, a 6 minut później Mariusz Gierczuk spowodował wielką euforię wśród swoich kolegów na boisku, jak i tych na ławce. Pomyślałem wtedy o sytuacji ze środy, kiedy to w podobnym czasie Górnicy zanotowali 2 szybkie gongi od Tęczy i już się nie podnieśli. Na szczęście dla widowiska jak i samych gospodarzy mecz ułożył się inaczej...Do przerwy 1:2. W przerwie jedno ważne pytanie zadał swoim zawodnikom trener Niw Sebastian Gzyl, czy tak chcą skończyć tą rundę? Piłkarze odpowiedzieli grą w drugiej połowie i już w 50 minucie Filip Nowak wyrównał główką stan meczu na 2:2. Dalej oglądaliśmy kapitalne widowisko. Szybkie akcje, dużo walki i faule. W 61 minucie strasznie nie odpowiedzialnie zachował się Sebastian Czerski, który mając żółtą kartkę przeszkodził w wykonaniu rzutu wolnego i dostał drugą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Gospodarze więc grali 11 na 10, ale jakoś nie było widać zbytnio tej przewagi na boisku. Mało tego...W 70 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Jan Janosz, który wszedł wcześniej z ławki rezerwowych, ale przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. W ślady Czerskiego poszedł w 77 minucie Filip Nowak, który mając żółtko sfaulował w środkowej strefie boiska zawodnika Wojkowic i poszedł wcześniej do szatni. Po tej kartce chyba w sąsiednim Siewierzu usłyszeli słowa trenera Gzyla, który powiedział swojemu zawodnikowi, co sądzi o jego zachowaniu (wcale się nie dziwimy...). Składy się wyrównały i dalej oglądaliśmy ciekawe widowisko. W 84 minucie Szydłowski mógł po ładnej akcji gospodarzy strzelić z 11 metrów, ale się zaczął kiwać i nic z tego nie wyszło. W końcówce sędzia przedłużył mecz o 5 minut i w tym czasie Niwy zdobyły zwycięską bramkę. W 92 minucie w zamieszaniu jeden z zawodników oddał strzał, Zachariasz odbił piłkę, a tam już czyhał na nią Mateusz Prysak, który z bliska nie miał problemów z trafieniem do bramki. Oba zespoły są dalej w grze. Niwom brakuje punkt, by awansować do czwórki mistrzowskiej, ale mają spotkanie z Tęczą Błędów. Górnicy mają mecz ze Źródłem Kromołów, który muszą wygrać i czekać na wiadomości z Brudzowic...Nic dodać nic ująć...Końcówka tej rundy to prawdziwa truskawka na torcie!